W każdym większym mieście istnieje
takie miejsce, które szanujący się architekt krajobrazu czy
ogrodnik powinien odwiedzić. Na mapie Londynu punktów do zwiedzenia
jest multum, a jednym z najważniejszych jest Muzeum Historii Ogrodów
w dzielnicy Lambeth, i to do niego powinniśmy się udać na samym
początku.
Moja pierwsza, kilkudniowa wizyta w
Londynie była odsapką od zapieprzu na uczelni oraz pisania pracy
inżynierskiej. Wyjazd miał być inspirujący, pobudzający
wyobraźnię oraz ładujący baterię przed armagedonem jakim był
koniec semestru. Do muzeum zabrał mnie mój wujek. Pomyślałam
sobie, że to super sprawa, zobaczę jak rozwijała się kultura
ogrodnictwa w Anglii, która jest najstarszą na Świecie, a jako że
u nas w kraju coś takiego nie istnieje i jesteśmy pod tym względem
100 lat świetlnych w tyle, to będzie to coś naprawdę
interesującego. Po 5 minutach szybkiego spaceru między eksponatami
byłam wielce zawiedziona bo zardzewiałe grabie, wypłowiałe
opakowania po nasionach czy stroje robocze pierwszych ogrodników nie
były tym, czego się spodziewałam i tym, co mnie wtedy interesowało.
Liczyłam na coś inspirującego do projektowania, a nie na jakieś
zardzewiałe, stare graty. Wtedy myślałam, że mam strasznego pecha
ponieważ mój cudowny wujaszek miał jakieś sprawy do załatwienia
na mieście, a ja biedna muszę na niego czekać w męczarniach przez
ponad 2 godziny w miejscu, które jest totalnie nudne. Każdy
eksponat obejrzałam 10 razy, przeczytałam każdą tabliczkę,
każde wyjaśnienie oraz instrukcję obsługi. Szczęście w
nieszczęściu dział z pamiątkami był rajem. Ciekawe albumy,
książki, piękne gadżety ogrodnicze, nasiona, rękawice ochronne,
konewki, pojemniki i inne cuda były podane w śliczny sposób, a do
tego kwieciste kalosze, w których zakochałam się od pierwszego
wejrzenia, na które przy „studenckim portfelu” niestety nie było
mnie stać. Z perspektywy czasu uważam, że muzeum nie jest nudne
tylko to ja była ograniczona w swoich zainteresowaniach.
Pomysł na ten post pojawił się kilka
dni temu kiedy w poszukiwaniach zdjęć z wizyty w prywatnym ogrodzie
w Londynie natknęłam się na foty z Muzeum Historii Ogrodów.
Szybko sobie przypomniałam jak zwiedzałam muzeum w wielkich
męczarniach i popukała się w głowę, że jak mogła uważać, że
to było nudne. Wiele lat minęło, wiele się zmieniło, a wszelkie
zardzewiałe graty, które służyły kiedyś w pracach ogrodowych są
jak najbardziej ciekawe. Jestem pewna, że przy kolejnej wizycie w
Londynie Muzeum Historii Ogrodów będzie pierwszym miejscem, które
odwiedzę, a piękne, kwieciste kalosze w końcu będą moje!
Muzeum powstało w porzuconym kościele St’Mary w 1977 roku. Na przyległym cmentarzu spoczywa John Tradescant (1570-1638), pierwszy w historii brytyjskiego ogrodnictwa podróżnik, biolog oraz łowca nowych roślin, który był inspiracją do założenia muzeum w tym właśnie miejscu.
Wystawa w Garden Museum posiada takie
eksponaty
jak ogrodnicze narzędzia, podręczniki,
pierwsze kosiarki, katalogi roślin, fotografie, ryciny i inne
przedmioty związane z kształtowaniem się kultury ogrodniczej oraz
sztuki ogrodowej w Anglii. Wszystko jest zaprezentowane w taki
sposób, że jesteśmy w stanie prześledzić rozwój i przemianę
robotnika ogrodowego, który przekształcił się w powszechnie
szanowany na zachodzie ( niestety nie u nas ) zawód ogrodnika,
projektanta ogrodów i architekta krajobrazu.
"Czepek" Gertrudy Jekyll |
Biurko, przy którym pracowała Gertruda Jekyll |
Reklama kosiarki |
W tym pudle przewożono nowo odkryte gatunki egzotycznych roślin |
To nie broń z epoki kamienia łupanego, a pierwsze narzędzia ogrodnicze :) |
Pudło na sadzonki różaneczników |
W tym pudle przewożono do Anglii nowo odkryte gatunki roślin |
Kosiara |
mini szklarnia |
Kotek - strach na ptaki |
Pudło do przewożenia kwiatów ciętych |
Stojak sklepowy z nasionami. Oby ktoś kiedyś powrócił do takiej ekspozycji towarów! :) |
Siewnik |
Na koniec bardzo przepraszam za jakość zdjęć! Po następnej wizycie będą lepsze :)
love & kisses! ;)
Anna & Mateusz